Nie chce mi się…

Ostatni dzień miesiąca skłonił mnie do głębokich rozważań nad złożonością problemu przemijania. Jak tylko uzmysłowiłem sobie, że pierwszy kwartał tego roku upłynął mi pod hasłem „Nie chce mi się”, zadrżałem zlękniony i zniesmaczony swą obrzydliwą postawą zapragnąłem, by Wena wróciła i odmieniła oblicze bloga, tego bloga. Od poprzedniego posta minęło już… ojej! No cóż, nie ma nic bardziej ludzkiego, jak mieć wszystko w dupie. Prędzej czy później dopadnie to każdego, a niektórych jak raz dopadnie, to już nie odpuszcza. Mi właśnie odpuściło, toteż oświadczam wszech i wobec: och, jak mi się chce!

więcej»