30
2014Olympusa strzał w dziesiątkę
„Panie Łukaszu, wysyłam towar…” – komunikat z kwatery głównej Olympusa był krótki i zwięzły. Wiedziałem dobrze, co to oznacza, przygotowywałem się do tej chwili od dłuższego czasu. Informatorzy już wcześniej dali cynk, że na ulicę trafiło coś zupełnie nowego, ale nie sposób było to dostać w legalny sposób. Pytałem wszędzie i każdego, ale nikt nie chciał gadać – mówili, że nic nie wiedzą, kazali czekać na swoją kolej. Nie chciałem naciskać, jeszcze ktoś by mnie uciszył, ale naprawdę bardzo potrzebowałem tego towaru. Był świeży, jeszcze ciepły, podobno klasa premium, a z każdą działką robił się jeszcze lepszy, choć przestrzegano, aby nie przesadzać z czasem ekspozycji, bo potrafił wypalić do białości. Chciałem spróbować i właśnie tym razem szczęście się do mnie uśmiechnęło. Na drugi dzień trzymałem go już w dłoni – srebrnego Olympusa E-M10 – i miałem tylko dziesięć dni na, by sprawdzić, jak mocno kopie.
więcej»30
2014Kącik Onanisty Sprzętowego: Olympus E-M10 – osiągi DR
Temat zakresu DR budzi wiele kontrowersji i sporów, który aparat jest lepszy, a który gorszy. Fora internetowe pękają w szwach od dyskusji, w których uczestnicy okładają się po głowach wykresami dostarczanymi przez mniej lub bardziej kompetentne portale zajmujące się testowaniem aparatów. Ja wykresów robić nie potrafię, ale to żadna strata, biorąc pod uwagę to, jak bardzo „pasjonujące” jest ich oglądanie. Nie potrafiłbym nawet wyliczyć, jaki zakres DR wyrażony w wartościach EV posiada dany aparat. Nie sądzę, aby komukolwiek taka wiedza była potrzeba do fotografowania. Skupię się więc jedynie na dwóch przykładach zaczerpnięty z fotograficznej praktyki, pokazujących osiągi Olympusa E-M10 w kwestii użytecznego zakresu DR. Jako że jedynym aparatem, do którego mogłem go porównać, był Fujifilm X-E1, to w zestawieniach pojawią się też zdjęcia właśnie z niego, jako punkt odniesienia.
Przykład 1
Przykład 2
Kolejna seria zdjęć przedstawia już inną, dużo bardziej wymagającą scenę. Te zdjęcia również zostały naświetlone maksymalnie do prawej histogramu, ale obszar bliski prześwietleniu jest w nich bardzo niewielki. Natomiast cała reszta kadru znajduje się w głębokim cieniu, przez co większość zdjęcia jest niedoświetlona.
30
2014Kącik Onanisty Sprzętowego: Olympus E-M10 – tryb HDR
Tryb HDR w Olympusie E-M10 siedzi sobie w menu, bodajże w drugiej zakładce. Działa on na dwa sposoby: mniej lub bardziej „hadeerowy”. Cały myk polega na tym, że aparat robi za jednym razem serię czterech zdjęć, po czym automatycznie łączy je w obraz o rozszerzonym zakresie tonalnym, czyli zawierającym więcej szczegółów zarówno w jasnych, jak i w ciemnych partiach (zapewne robię z siebie idiotę, bo każdy wie, czym jest HDR). Seria zdjęć następuje szybko, a przetwarzanie jej trwa zaledwie kilka sekund, więc idzie to całkiem sprawnie. Co ciekawe można fotografować nawet obiekty w ruchu, bo aparat jest na tyle inteligentny, że wybiera sobie pozycję takiego obiekt z jednej klatki i wstawia go do wynikowego zdjęcia tak, żeby nie wyszedł poruszony. Cuda wianki!
Trzeba jednak uważać, aby nie poruszyć aparatem w czasie wykonywania serii zdjęć przy dłuższych czasach naświetlania, bowiem przesunięcie pomiędzy kadrami może być już tak duże, że zdjęcie wyjdzie nieostre – mimo że raw zapisany z jednej klatki będzie bez zarzutu (mając ustawiony tryb raw+jpeg oprócz wynikowego obrazu HDR otrzymujemy też „surówkę” naświetloną w sposób konwencjonalny). Szkoda, że w trybie HDR o wszystko troszczy się automat, aż do tego stopnia, że przestaje działać kompensacja ekspozycji. Czasem na histogramie widać, że zdjęcie „idzie w przepał” tak duży, że nawet HDR sobie z nim nie poradzi i aż prosi się o przyciemnienie o działkę lub dwie. Skierowanie aparatu pod słońce i zablokowanie ekspozycji rozwiązuje problem – przycisk Fn1 odpowiedzialny za tę funkcję na szczęście działa. Poniżej widać poglądowe kadry, przedstawiające różnice między trybem standardowym (wyłączony HDR), HDR1 (subtelnym) i HDR2 (mocniejszym):
Jeśli mam być szczery, to kapcie mi z wrażenia nie spadły. Podoba mi się, jak są zachowane światła w trybie pierwszym, ale oczekiwałbym bardziej zdecydowanej ingerencji w cienie. Z kolei tryb drugi produkuje zbyt płaskie zdjęcie, któremu brakuje kontrastu. Da się je odrobinę podkręcić w dowolnym programie graficznym, ale chyba nie o to chodziło w automacie. Skoro trzeba bawić się w postprodukcję, to równie dobrze można pogrzebać w rawie. A jak wygląda raw wywołany w taki sposób, aby wyglądał jak HDR? Ano tak:
30
2014Kącik Onanisty Sprzętowego: Olympus E-M10 – poziom szumów
Typowy test szumów na portalach fotograficznych z reguły wygląda tak: jest sobie jakaś scenka złożona z butelek, kredek, spinaczy biurowych i mnóstwa innych drobiazgów, których nigdy nie będziemy fotografować, wszystko to solidnie doświetlone studyjnymi lampami, dużo jasnych tonów i żadnych głębokich cieni. Są to warunki kompletnie oderwane od praktyki, bo zwykle wysokich czułości używa się tam, gdzie światła brakuje. Poza tym to właśnie w ciemnych partiach obrazu szum jest najbardziej wyraźny. Od jakiegoś czasu w testach na dpreview można wybrać scenkę wykonaną przy słabym oświetleniu żarowym, lecz tam z kolei zdjęcia są odszumiane, bowiem używany jest Lightroom na ustawieniach standardowych, czyli z włączonym usuwaniem szumu chrominacji. Za każdym razem, gdy oglądam te sample, myślę sobie, że portale fotograficzną robią wszystko, aby nie skrzywdzić za bardzo aparatów, które testują.
Mój „test” jest dużo bardziej wymagający. Wylazłem pewnej nocy w miasto, postawiłem E-M10 na statywie i zrobiłem serię zdjęć, podnosząc czułość o 1 EV. Dokładnie w ten sam sposób potraktowałem Fuji, trzymając się tych samych parametrów ekspozycji (różnica jest pomijalna i wynika z tego, że Fuji stosuje trochę niestandardowe czasy, np. 8,5 s zamiast 8 s lub 4,3 s zamiast 4 s). Rawy wywołałem w LR5, całkowicie wyłączając odszumianie. W wyniku tego szum stał się nieco bardziej wyraźny, ale zdjęcia na najwyższych czułościach odzyskały nieco kolorów (np. liście na drzewach stały się zielone, a nie ciemnoszare). Tak prezentuje się scena w całej okazałości: