Rejestr wariatów

Boże, jak śmiesznie! Czas kampanii wyborczej dobiegł już końca – w samą porę, bo dłużej bym nie wytrzymał tego nadmiaru rozrywki, wszak nic nie bawi cynika bardziej, niż ludzka głupota. Rozstrzygnięcie wyborów każe jednak sądzić, że to jeszcze nie koniec. Wręcz przeciwnie, wydaje się zapowiedzią dalszych hektolitrów łez wylanych w zadumie nad kondycją intelektualną człowieka i nieustających spazm śmiechu, nawracających za każdym razem na wieść o tym, jak zwinnie „nowa” władza robi nas w bambuko. Wybrałem się więc na wycieczkę do opuszczonego szpitala psychiatrycznego, coby nabrać sił mentalnych na nadchodzące cztery lata. Nie dość, że mogłem w nim naocznie doświadczyć obrazu kraju w ruinie, o którym tyle słyszałem, to paradoksalnie odnalazłem w nim też ostoję spokoju i normalności, której wkrótce może nam bardzo brakować.

więcej»