Fujifilm X-T10: mniej znaczy więcej

Podobno zawsze najtrudniej jest napisać pierwsze zdanie. Uff… Niezmiernie się cieszę, że mam to już za sobą. Niechętnie zabierałem się za pisanie już od kilku tygodniu, ale w końcu kolejne pytanie od zniecierpliwionego czytelnika (swoją drogą to niesamowite uczucie wiedzieć, że ktoś taki istnieje) o recenzję aparatu zmobilizowało mnie do pracy. Tym razem na warsztat trafił Fujifilm X-T10, którego miałem okazję poznać naprawdę dobrze, żeby nie powiedzieć dogłębnie.

więcej»