30
2017O co chodzi z DR100, DR200 i DR400?

Nie tylko ja miałem trudność z przyswojeniem sobie, co to właściwie jest ten DR. Praktycznie co kilka tygodni albo napotykam na dyskusje w sieci, w których to użytkownicy aparatów Fuji próbują zmierzyć się z tym tematem, albo ktoś zwraca się bezpośrednio do mnie z prośbą o wyjaśnienie zasady działania tego trybu. Sam jestem sobie winien, bo nie raz zachwalałem to ustrojstwo w swoich recenzjach, więc prędzej czy później ktoś musiał mnie wywołać do tablicy. To miło, że mogę komuś pomóc, ale jako że moje zdolności dydaktyczne pozostawiają wiele do życzenia, to próby dzielenia się wiedzą w tym temacie zawsze wypadały dość niezdarnie i nie jestem pewien, czy do końca skutecznie. Postanowiłem więc odrobić pracę domową i raz na zawsze odczarować ten zaklęty ficzer, przygotowują tenże „krótki” instruktaż. Jeśli nie używasz sprzętu marki Fujifilm ani nie interesujesz się technicznymi aspektami fotografowania, czyli prawdopodobnie prowadzisz szczęśliwe i wolne od zbędnych trosk życie, uciekaj stąd czym prędzej – szkoda majówki! (no chyba, że jesteś wegetarianinem i nikt nie zaprosił cię na grilla). W przeciwnym zaś razie przyjrzyj się uważnie temu zdjęciu:

RAW jeszcze bardziej przemielony przez LR, ekspozycja +2 EV, światła -100, trochę zabawy krzywą, clarity itp. | reszta jak wyżej
I właśnie w ten sposób działa funkcja DR w aparatach Fujifilm, tyle że automatycznie, gwarantując podobny rezultat od razu w pliku JPEG. Oczywiście efekt jest dużo bardziej subtelny, niż ten widoczny na powyższym przykładzie, co zauważymy porównując go do drugiego zdjęcia zamieszczonego w tym tekście, no ale to już wynika z algorytmów producenta z jednej strony, a z drugiej strony z trochę przesadzonej obróbki, jaką zastosowałem dla uwypuklenia zasady działania. Zdjęcie prosto z puszki jest mniej kontrastowe, szczególnie jeśli chodzi o kontrast tonalny i strukturę, co jest zrozumiałe, gdyż silnik JPEG skalibrowany jest tak, aby jakość obrazu była poprawna w każdej możliwej sytuacji. Szarża z kontrastem i clarity jest czasem fajna na zdjęciach krajobrazowych czy architektury, ale już niekoniecznie na portretowych, stąd efekt końcowy musi być zrównoważony.
W menu znajdziemy cztery tryby pracy tej funkcji: DR100, DR200, DR400 i Auto. Różnią się one stopniem zwiększenia zakresu tonalnego, a liczby te można sobie przełożyć na procenty. Stąd w pierwszym trybie mamy do dyspozycji 100% dostępnego DR dla typowego pliku JPEG, czyli de facto jest to standardowy tryb bez żadnego dodatkowego rozszerzenia. Zakres zwiększa się więc dopiero po włączeniu kolejnych trybów – analogicznie 200% i 400% standardowego DR. W trybie Auto aparat sam decyduje, które z tych rozszerzeń wybrać, przy czym najczęściej zatrzymuje się na DR200, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Im wyższa liczba, tym lepszy efekt końcowy uzyskamy, więc jeśli już korzystamy z tego dobrodziejstwa, to nie ma co sobie żałować. Co to znaczy, że na zdjęciu rejestrujemy 200% lub 400% DR? Aparat automatycznie niedoświetla zdjęcie o 1EV lub 2EV, czyli o dwukrotność i czterokrotność wartości ekspozycji. Tego niedoświetlenia nie widzimy, bowiem korekta programowa wprowadzana jest automatycznie. Zdradzić je mogą jedynie parametry ekspozycji.
Dużo zamieszania wywołuje fakt, że minimalna dostępna czułość w trybie DR200 wynosi ISO400, a w DR400 ISO800, podczas gdy bazowa czułość aparatu to ISO200 w większości aparatów Fujifilm. Gdyby jednak taki sam efekt próbować uzyskać ręcznie na bazowej czułości, to i tak w procesie obróbki zdjęcia zwiększylibyśmy programowo jego czułość, bo przecież rozjaśniamy obraz. Rozjaśniając go o 1EV uzyskalibyśmy odpowiednik ISO400, a o 2EV ekspozycja odpowiadałaby zdjęciu wykonanemu na ISO800. Ostatni z zamieszczonych wyżej przykładów pokazuje właśnie to zjawisko, gdzie ze zdjęcia wykonanego na ISO200 uzyskałem tak naprawdę ISO800. Aparat po prostu podaje nam już przeliczoną czułość, bo przecież efekt widzimy na zdjęciu od razu, w związku z czym parametry ekspozycji również od razu wyświetlane są poprawnie. Oczywiście jeśli chcemy ustawić sobie ręcznie czułość ISO200, to oczywiście możemy to zrobić, jednak wtedy aparat przełączy się w tryb DR100, czyli rozszerzenie zakresu DR będzie niedostępne. Parametry Highlight Tone i Shadow Tone też potrafią namieszać w głowie, bowiem i one wpływają na zakres tonalny, jednak w bardzo znikomym stopniu. Dzięki nim można sobie ustawić, czy światła i cienie mają być odrobinę jaśniejsze czy ciemniejsze, ale zakres regulacji jest kosmetyczny. W przypadku rozjaśnienia cieni różnicę można zaobserwować między pierwszym a drugim zdjęciem mostu, natomiast różnicę w światłach przedstawiam poniżej. Zdjęcie intencjonalnie prześwietliłem, aby pokazać, że Highlight Tone potrafi nieznacznie przygasić zbyt jasne obszary kadru, pod warunkiem, że są nieprzepalone. Tam, gdzie informacje w światłach zostały bezpowrotnie utracone, ta funkcja niewiele zmieni.
A co by było, gdyby wykonać takie zdjęcie jeszcze raz, prześwietlić je o taką samą wartość względem wskazań światłomierza, również przygasić światła i ekspozycję w aparacie, ale zamiast DR100 użyć DR400? Oczywiście nie omieszkałem sprawdzić i choć spodziewałem się dużo lepszych rezultatów, to efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Mając włączony DR400 trzeba się naprawdę mocno postarać, aby prześwietlić zdjęcie:
JPEG | ISO800 | f/16 | 1/40 s | DR400 | Highlight Tone -2 | Shadow Tone 0 | programowa zmiana czułości w aparacie -1EV
Wykorzystanie trybu DR400 wiąże się z ograniczeniem minimalnej czułości do ISO800, a więc zdjęcie powinno być bardziej zaszumione, niż na ISO200. Teoretycznie tak powinno być, ale wzrost zaszumienia jest tak mały, że zalety tego rozwiązania znacznie przewyższają jego wady. Tym bardziej, że dzisiaj porządne aparaty w zasadzie nie szumią na ISO800. Zdaje się też, że X-T10 delikatnie zwiększa poziom odszumiania przy DR400, co widać na poniższym porównaniu cropów 1:1. Obaw fragmenty obrazu powstały przy ustawieniu Shadow Tone -2, które dodatkowo podbija szum, więc działa to jeszcze bardziej na ich niekorzyść. Efekt jest taki, że właściwie nie ma o czym dyskutować…
Tryby rozszerzonego DR wpływają zarówno na JPEGi, co widać, ale też i na RAWy, o czym wielu użytkowników nie wie, a czasem wręcz przekonani są, że jest zupełnie inaczej. Aparat nie robi przecież dwóch zdjęć pod rząd o różnych ekspozycjach osobno dla JPEGa i RAWa. Zawsze jest to jedna ekspozycja, zatem jeśli ustawimy DR400, to w surowym pliku również mamy do dyspozycji większy zapas informacji w światłach. Lightroom nie wykorzysta tych informacji automatycznie, bo nie potrafi, ale wystarczy jedno pociągnięcie suwakiem Highlights i krzywymi, aby odkryć ogrom możliwości, jakie w takim pliku drzemią. Ze względu na charakterystykę nieskompresowanego formatu, jak i możliwości oprogramowania, przy DR400 można czynić w RAWie cuda. Mały przykład:
Podsumowując, zalety korzystania z rozszerzonych trybów DR są widoczne gołym okiem, szczególnie w odniesieniu do DR400. Osobiście nie dostrzegam żadnych wad tego rozwiązania. Nawet jeśli obawiamy się, że zabraknie nam dostępnych czasów migawki np. w słoneczny dzień przy szeroko otwartej przysłonie, kiedy aparat będzie ograniczony do ISO800, to na ratunek przychodzi migawka elektroniczna do 1/32000 s. Gdyby jednak okazało się, że i to nie wystarczy albo jeśli z jakichś powodów decydujemy się na użycie wyłącznie migawki mechanicznej, to aparat i tak automatycznie wyłączy funkcję rozszerzenia DR i powróci do DR100 za każdym razem, gdy tylko dostępne parametry ekspozycji okażą się niewystarczające do poprawnej rejestracji zdjęcia. Ja mam na stałe włączony DR400 i w codziennym fotografowaniu w ogóle o tym nie myślę. I nie pamiętam już kiedy ostatnim razem zrobiłem zdjęcie, które nadawałoby się do usunięcia ze względu na prześwietlenie. Robienie zdjęć stało się dzięki temu dużo prostsze i przyjemniejsze, a zamiast przy komputerze, więcej czasu spędzam z aparatem w ręku.
Witek
Bardzo ciekawy i rozjaśniający temat artykuł. Może pokusił byś się o porównanie tego trybu DR400 do HDR z innych puszek?
epicure
Dzięki za sugestię, mogę zrobić takie porównanie. Myślę, że będzie interesujące.
Marcin
Czy inni producenci maja odpowienik tej funkcji?
epicure
Większość producentów ma, przynajmniej ci, których aparaty znam (Canon, Olympus, Panasonic). Zawsze jednak funkcja ta albo działała w mniejszym zakresie (albo w nie do końca wiadomym zakresie sterowanym automatycznie w zależności od widzimisię aparatu), albo obarczona była różnymi ograniczeniami, np. brakiem możliwości dodatkowego rozjaśnienia/przyciemnienie świateł/cieni. W Fuji jest to najbardziej przejrzyste. Nie wiem jak w Sony i Nikonie.
Karol
Nie pokoi mnie tylko ta data, 1 kwietnia 😛
Rysiek
Zaciekawiłeś. Trzeba będzie się przyjrzeć Fuji.
Bartosz
Dzięki za normalny ludzki i ludzkim językiem pisany sensowny artykuł w temacie, którego nie sposob w internetach znaleźć. Pozbyłem sie wątpliwości co do zyciowego zastosowania DR. Dzieki Tobie przechodzę na codzienne zastosowanie DR400 ☺
epicure
Dobrze, że ten wpis do czegoś się przydał 🙂
Łukasz
Dzięki, bardzo przydatny materiał nie chce moc i wena będzie z Tobą
Max
„Następnie rozjaśnia się takie zdjęcie na komputerze, korzystając ze sporego zapasu informacji w cieniach, jakim dysponuje plik RAW i pilnując przy tym krzywej w światłach, coby nie doprowadzić do nadmiernego odcięcia bieli.”
Największy zapas ma matryca w światłach.
Poczytaj sobie o ETTR.
Czyli – prześwietlać, a nie niedoświetlać.
epicure
ETTR – exposure to the right. Według tej metody zdjęcie naświetla się tak, aby histogram był przesunięty do prawej tak bardzo, aby tylko nie przepalić jasnych partii. W wielu sytuacjach, gdzie rozpiętość tonalna sceny jest zbyt duża, światłomierz proponuje takie parametry ekspozycji, że jasne partie są już przepalone. To nie jest ETTR, tylko przekroczenie ETTR. I wówczas zdjęcie trzeba niedoświetlić względem wskazać światłomierza, aby ETTR uzyskać. Celem ETTR jest wykorzystanie całego zapasu informacji w światłach, ale to nie znaczy, że w światłach zapas informacji jest największy.
Max
No niestety nie masz racji. W związku z tym, że dystrybucja światłą jest linearna, matryca aparatu zapisuje wiecej danych w światłach, mniej w cieniach. Stąd idea ETTR. Celem ETTR jest próba oszukania światłomierza, który nie ma kalkulatora w ręce. A my mamy, i wiemy, że w światłach jest 3x więcej danych niż w cieniach. Doczytaj 🙂 .
epicure
Co to jest „dystrybucja światła”? Pierwszy raz spotykam się z takim terminem. Jeśli odsyłasz mnie do lektury, to podaj proszę źródło.
Grzesiek
To znaczy, że poprawia rawy ? A da się to cholerstwo wyłączyć ?
epicure
„Poprawia” RAWy w taki sposób, że niedoświetla o działkę lub dwie względem wskazań światłomierza. Gdybyś chciał zmieścić światła w histogramie, to i tak zrobiłbyś to samo. Da się tego nie włączać 🙂 Wystarczy ustawić DR100.
Konrad
Dzięki wielkie za lekturę! Mądrego zawsze dobrze poczytać!
Pent Fuji
Mam X100F — jest to znakomity aparat i lubię robić nim zdjęcia, jednak odnoszę wrażenie (nie wykluczam, że niezbyt trafne, bo subiektywne), że o wiele tańszy Pentax K-30 daje równie ładne, jeśli nie nawet trochę ładniejsze, JPG-i bez całej tej powyżej opisanej „magii”, jeśli robić zdjęcia przy bazowym ISO 100 oraz „dostroić” sobie nieco wybrany tryb generowania JPG-ów. Tak, jakby miał w jakiś sposób „elastyczniejszą” matrycę, jeśli chodzi o światło i cień (a może to kwestia firmware’u? Nie jestem pewien).
Ma poza tym kapitalną zaletę w stosunku do Fuji: otóż Fuji, co tu kryć — no nie da się tego ukryć, bo dość obejrzeć obrazek w powiększeniu — bardziej „szumi”. Widać to szczególnie np. na niebie. Tak więc nawet, jeśli robię JPG-i, to te z Fuji wolę dodatkowo odszumić zewnętrznym programem. Zaś te z (5-krotnie tańszego) Pentaksa, jeśli zrobione są przy ISO 100, właściwie nie wymagają żadnych dodatkowych zabiegów; można je z dumą prezentować SOOC.
Niedawno to odkryłem — badam jeszcze temat.